Naprawdę polecam polski dubbing, w tym przypadku jest lepszy od oryginału.
niech zgadnę... fan Jakuba Wieczorka plus najpewniej nie ogarniasz j. angielskiego ergo nie rozumiesz słownych żartów w oryginale i oglądasz serial z dubbingiem? taa, typowe.
nie pierdzielę tylko wyrażam swoje zdanie. dzięki za "merytoryczny" komentarz.
sorry, ale filmy z lektorem czy dubbingiem są dla półgłówków, januszy, starych ludzi i małych dzieci, pozdro.
Zdecyduj się, czy chcesz kogoś przekonać czy siebie dowartościować...
Jasne, że bardziej złożonych, głębszych rzeczy nie da się przetłumaczyć 1:1 i w tlumaczeniu powstaje bardziej cover niż kopia. A potem się ludzie sprzeczają czy do "Hurt" lepszy jest psychodeliczny NIN czy nostalgiczny Johnny Casch :)
Chyba autor tłumaczenia zobaczył pasek z wypłaty albo deadline, bo w drugiej połowie zaczęły pojawiać się straszne babole.
Najlepszy to "soki rządzą telewizją". Poważnie? Nie dało się tego na czosnki albo coś koszernego przetłumaczyć?
Jeśli ktoś słyszy "juice" zamiast "jews", dlaeczgo ma to tłumaczyć jako czosnki? I skąd w ogóle skojarzenie z czosnkiem?!
Typowy żart homofoniczny: powiedzieli "juice" ale chodziło o "jews"... Takie czasy że nawet żydzi nie mogą żartować na temat żydów.
Tak właściwie, to naprawdę bardzo się cieszę, że młode pokolenie już nie rozumie tego pejoratywnego określenia. Ale na pewno są w internecie jakieś antysemickie strony, które mogą wszystko wyjaśnić.
Uu bolesny przykład jak poprawność polityczna każe zasłonić oczy, uszy i wyłączyć mózg :)
"Sorry" nic tu nie pomoże, skoro wieje od ciebie cebulą, burakiem i notorycznym brakiem maści na ból dupy.
Bo jest przygłupim burakiem, któremu wydaje się, że obrażając innych poprawi swoją marną samoocenę.
Ktoś nie potrzebuje dubbingu, bo zna język oryginalny jest dla ciebie "przechwalaniem się"? I wyszło szydło z worka. Jesteś po prostu zakompleksionym i zazdrosnym żenującym człowieczkiem. Klasyczny Janusz. A angielski nie jest ojczystym tylko Amerykanów.
Ej no sorry ale w Bojacku jest pelno zartow, ktorych nie da sie przetlumaczyc na jezyk polski. Przykladowo kelnerki to krowy (cow), ktorym daje sie napiwki (tip). Czesto jest gra slowna "tipping the cow", ktora oznacza w Bojacku dawanie napiwku kelnerce krowie, a w prawdziwym zyciu obalanie krowy, co jest uznawane za niemozliwe (urban legend), a w niektorych stanach ameryki (np. Texas) proby obalenia krowy uznawane za zabawe wsrod wiesniakow. Nawet nie chce myslec jak to probowali przetlumaczyc na polski, pewnie po prostu to wycieli. A takich przykladow jest w kazdym odcinku multum.
Polecam film dema z serii "ogarnij sie" na temat dubbingu/lektorow - mimo, ze przesmiewczy, to trafia w punkt: https://www.youtube.com/watch?v=VJ_Nq6YW2JY
To żaden Wieczorek, a Ryszard Rynkowski!
Tłumaczenie jest czasem tak słabe i infantylne, że psuje moje pojęcie o języku polskim, który uważam za bogaty. Po co tyle klątwy? I najgorszy głos w dubbingowej wersji to Judah! Jakby ktoś to dograł nie słysząc i nie widząc co się w danej chwili dzieje na ekranie!
W takim razie zupełnie nie zrozumiałeś postaci Judah. On zarówno w wersji polskiej, jak i angielskiej mówi zupełnie płasko emocjonalnie i bez żadnego zaangażowania, bo jest na spektrum autyzmu. Pamiętasz wątek z tym, że zupełnie nie łapie żartów i umówił Carolynn na trzy randki jednego wieczoru?
Zobaczyłem obie wersje zanim zacząłem oglądać ;) muszę się zgodzić. Po angielsku nie ma tego czegoś. Do pijaka, konia po aktorstwie pasuje ten polski jak ulał. Szkoda że nie wszystkie postacie ale koń oraz współlokator leń wyszły rewelacyjnie.
Nie wykluczam faktu, że polski dubbing jest dobry, ale oryginał to rewelacja. W każdym odcinku, ba w każdej epizodycznej nawet roli jakaś hollywoodzka gwiazda. Zresztą jak można dobrowolnie zrezygnować ze słuchania głosi Alison Brie :"(
Według mnie nie ma sensu oglądać Bojacka po polsku, jeśli można po angielsku.
Głównie z powodu nieprzetłumaczalnych żartów (głosy to już kwestia preferencji). Polskie tłumaczenie jest momentami żenujące w porównaniu do oryginału, ale domyślam się, że tłumacze robili, co mogli (np. odcinek o uciekającej kurze i ciągłe żarty z brania koki zamiast perełek jak "book Beck"). Aż się boję, jak przetłumaczono kluczową kwestię z Free Churros. Matka sugeruąca Bojackowi intensywną terapię?
Tak się zastanawiam. Jak Ty byś w pracy artystycznej napotkał jakiś opór, to po prostu byś się poddał? Powiedział: sorry Netflix, pier&@(lę, nie robię, bo to nieprzetłumaczalne? Czy jednak zrobiłbyś najlepiej jak potrafił robotę, za którą Ci płacą?
Myślę, że kluczowa kwestia z Churrosa może Cię zaskoczyć. Choć pewnie da się przymalkontencić, kiedy zna się nieprzetłumaczalny oryginał.
PS. Tłumaczka jest jedna. Ja.
Zalecam więcej dystansu do internetowych komentarzy. Bo inaczej można wyjść na Barbarę Białowąs.
Zgadzam się w 100%. Polski dubbing jak i tłumaczenie są świetne. Miałem dla porównania francuską wersję i niestety to już nie było to.
Polski dubbing ma jedną wielką zaletę. Polskie przekleństwa które po angielsku są po prostu zbyt delikatne i powtarzalne. 4 sezon jest tego przykładem
Bojack jest niezly, ale do Arnetta sie nie umywa, a Todd to w ogole porazka, obok Aarona Paula to on nie stal. Reszta glosow porownywalnie w miare. No moze Peanutbutter jeszcze odstaje od oryginalu. Ogolnie angielski 9/10, polski 6/10 wg mnie.
zawsze wolałem oryginalny dźwięk ale polski dubbing nie jest w tym wypadku zły, zgadzam się
Polski dubbing jest cudowny. Wiadomo że niektóre żarty są inne cz gorsze, ale moim zdaniem głosy postaci wszystko wynagradzają. A odniesienia do Polski mi się bardzo podobają. Dobry pomysł.
Eee no ok, moze kiedys ewentualnie za pare lat jak bede robil rewatch. Jednakze przy pierwszym ogladaniu wole jednak poznac w 100% wizje rezysera, ktory nadzoruje cala scene i wszystko spina w spojna calosc.
Jasne ze lepszy. Jestem na 5 sezonie i czytam komentarze ze ang dubbing jest lepszy wiec przalaczam miedzy polskim a angileskim i za kazdym razem stwierdzam ze polski jest lepiej dobrany. Wszsystko pasuje, ale wiem ze kazdy ma rozne wyobrazenia i nie wszystkim obraz bohatera bedzie odpowiadal glosowi. Dla mnie pklski dubbing wymiata
Jest ktoś kto obejrzał najpierw wersję ang., a później polski dubbing i stwierdził, że DB lepszy? I odwrotnie: ktoś kto zaczął od polskiego dubbingu, później obejrzał w oryginale i stwierdził, że oryginał lepszy? Bo stawiam tezę, że oglądając serial akceptujemy stworzone postaci wraz z ich fizycznością (wygląd i głos), z tego powodu pewnie pierwsze wrażenie jest kluczowe i będzie nam się bardziej podobać wersja, do której się przyzwyczailiśmy.
Angielski jest lepszy w kontekście żartów itd. Ale Wieczorek jako Bojack pasuje 10x bardziej niż Arnett z tą chrypa. A że to główna postać to oglądam w wersji PL. I czasem dubbing potrafi być mała perełka artystyczna. Vide Shrek gdzie Jerzy Sztur kładzie Eddiego Murphy na łopatki
Ja powiem, że jest pół na pół. Niektóre postaci brzmią lepiej w polskiej wersji (BoJack, Todd, Herb) a inne zdecydowanie w angielskiej (Princess Carolyn, Diane, Beatrice). Niemniej wciąż uważam, że jest to chyba rola życia Jakuba Wieczorka i po prostu słychać, że facet niemal stał się BoJackiem.
Przed Bojackiem widziałem Lego Przygodę, więc Arnett został w mojej pamięci jako głos innej postaci. Polski dubbing wygrywa, bo więcej przeklina