Mam to gdzieś czy mam męża, czy ma dzieci, czy jest gejem, bi czy hetero. Rolą w Pachnidle na
zawsze zapisał się w historii kina i czekam na więcej.
10/10
Wrażliwy i delikatny człowiek oraz wspaniały i utalentowany aktor.. W swoim debiucie, który mogliśmy oglądać w "Mój Brat Tom" pokazał prawdziwą klasę.. W Pachnidle był doskonały! Bardzo autentyczny...On nie odgrywa roli, on staje się swoim bohaterem na czas nagrywania filmu..
Oczywiście 10/10.. Nie mogłabym inaczej!
Straszny, a zarazem czarujący. Straszna postać, idealnie zagrana. Chciałbym znaleźć film o podobnym pomyśle, ale chyba żadna postać nie zrobi na mnie większego wrażenia niż Jan Baptysta Grenouille.
Zgadzam się w 100%. Po tej roli mam do niego taką słabość, że może grać w najgorszym chłamie (na szczęście tego nie robi) i nadal będzie moim numerem jeden. Baaaardzo obiecujący aktor w Pachnidle był hipnotyzujący.
Sądzę, że to czy jest gejem nie powinno mieć na filmwebie żadnego znaczenia. Oceniamy go przecież jako aktora, a aktorem jest wyśmienitym.
Niestety, to, że jest homoseksualistą ma dla wielu ogromne znaczenie. Na filmwebie jest pełno homofobów, którzy mieszają aktorów z błotem za to tylko, że kochają przedstawicieli własnej płci. Chore to, ale nie sądzę, żeby w najbliższym czasie uległo zmianie.
Widziałam Bena na razie w dwóch filmach - Pachnidle i Atlasie chmur. W obu mnie zauroczył swoją grą. Mam nadzieję, że wkrótce zobaczę więcej jego kreacji.
O, nie wiedziałam, że wziął ślub. Nie bardzo się interesuję życiem prywatnym aktorów czy piosenkarzy. Najważniejsze, żeby podobała mi się ich gra.
Ale masz rację, u nas by były niemal same negatywne komentarze. Niemal, bo ja tam wysmażyłabym jakieś miłe gratulacje ;)
Mnie bardziej ciekawi łaskawe zezwolenie pana Andrzejcoolziomka na to, że można być gejem. Może nawet zaświadczonko jakieś daje, kto wie?
Gdybyś miał to gdzieś to byś o tym po postu nie pisał . Czy o aktorze Hetero napisałbys "Mam to gdzieś czy jest HOMO, Hetero, ma dzieci..." ?
Myślę, że to dlatego, że aktorów/artystów hetero się znacząco pomija. Są zbyt "zwyczajni", zupełnie nie mainstreamowo atrakcyjni, by wspominać o ich orientacji. Cóż, my też jesteśmy zbyt szarzy; nie bez powodu wybrano tęczę na symbol, czyż nie?
Emocji, które są opisane (a raczej: przekazane) w książce nie da się odzwierciedlić ot tak, na ekranie - nawet bardzo dobremu aktorowi (nie oceniam, czy ten takim jest, no według mnie nie, ale to tylko moja opinia). Czytając książkę, otrzymuje się profil psychologiczny głównego bohatera - identyfikujemy się z nim lub (może lepiej) nie. W filmie w ogóle tego "nie czuć". To tylko zobrazowana historia, nie spirala uczuć, znaczeń i działań. Jak napisałam w swojej ocenie filmu, uważam, że są takie książki, których satysfakcjonująco zekranizować się zwyczajnie nie da - i nie jest to winą filmowych twórców, ale zasługą (!) talentu i pracy pisarza (a Suskind jest wybitny, dla mnie tuż za Marquezem). Po prostu książka i film nie przekazują tego samego. To dwie zupełnie inne rzeczy z osobnym ładunkiem emocjonalnym - o wiele mniejszym w przypadku filmu. Jeśli Tobie rola się podoba - okej, ale nie jest to w choćby najmniejszym stopniu tak intensywne przedstawienie portretowe, które znajduje się w książce.