PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35389}

Zabawy z bronią

Bowling for Columbine
7,3 11 366
ocen
7,3 10 1 11366
7,1 7
ocen krytyków
Zabawy z bronią
powrót do forum filmu Zabawy z bronią

Trochę nie tak...

użytkownik usunięty

Przyznam, że jakoś mnie zmęczył ten film, zmęczył i znudził... Wydawał się taki oczywisty i zrobiony w całości pod jedną tezę... Mimo, że reżyser chodzi po różnych ludziach, po różnych miejscach, odwiedza różne kraje i mówi, że szuka rozwiązania tego problemu, jakim jest potworna ilość zabójstw z użyciem broni w Ameryce... Ale wydaje mi się, że on nie szuka, że on już z góry wie. I myślę, że to jest największy kłopot tego filmu. Osobiście po prostu nie przepadam za takim stylem, kiedy reżyser chodzi - on jest gwiazdą numer jeden, on się pokazuje, on zadaje sprytne pytania, on udaje niewiniątko, on podpuszcza - i jest bardzo z siebie zadowolony (jak wygląda na ekranie), jest strapiony i to przeżywa z bohaterami razem, że jest taki smutny z dyrektorką tego przedszkola, w którym to małe dziecko zostało zabite (przez drugie małe dziecko) z broni palnej...
W tym filmie jest tak, że on dopuszcza się też takich myślowych skrótów, które wydają mi się zupełnie niedopuszczalne. Łączy np. tą tragedię w liceum w Columbine z nalotem amerykańskim na Kosowo... To są dwie różne rzeczy. Nie można mieszać wielkiej polityki (można zrobić o wielkiej polityce osobny film) z dwójką młodych neonazistów (o czym zresztą reżyser nie wspomina w tym filmie).
Moore jest gotów udowodnić każdą tezę. Nawet to, że jeśli chłopczyk przyniósł do przedszkola broń swojego wujka i z tej broni zastrzelił swoją koleżankę to nagle potem po takim "piętrowym" dochodzeniu (które absolutnie moim zdaniem nie trzyma się kupy) okazuje się, że za tą zbrodnią też stoi koncern Lockheed Martin - producent broni. Ja tego nie kupuję. Uważam że to jest duże myślowe uproszczenie (żeby nie powiedzieć PROSTACTWO).
Wydaje mi się, że gdybym ja próbował robić taki film to ukryłbym się gdzieś za innymi ludźmi żeby ich posłuchać co oni mają do powiedzenia. Natomiast my słuchamy tak naprawdę to, co on ma do powiedzenia. A Moore w sposób bardzo wybiórczy dobiera sobie do filmu bohaterów, dobiera sobie fakty, jedzie na północ do Kanady żeby pokazać, że w kraju gdzie jest bardzo dużo broni na 1000 mieszkańców, ta broń nie jest używana; ci ludzie nie zabijają się tak często z tej broni jak robią to amerykanie. No a z drugiej strony dlaczego jedzie na północ a nie jedzie na południe? Dlaczego nie jedzie do Meksyku zobaczyć co tam się dzieje? Bo tak jest dużo więcej niż te 11500 zabójstw, morderstw w ciągu roku (bo tyle jest zdaje się w Ameryce). Reasumując - reżyser idzie tam, gdzie usłyszy to, co chce usłyszeć.
Myślę, że amerykanie bardzo lubią przeglądać się co chwila w lustrach. Tam jest modne żeby krytykować samych siebie. Żeby pokazywać samych siebie tak troszkę, że nie są "fajnym" społeczeństwem. I Moore to bardzo dobrze robi, bo to nie jest jego pierwszy film na ten temat.
Tutaj ta BROŃ to jest tylko pretekst. Bo jemu, moim zdaniem, chodzi o sportretowanie współczesnej Ameryki - kraju, w którym żyje i który mu się nie do końca podoba. On chciałby zrozumieć dlaczego ci amerykanie są jacy są.
To jest według mnie film propagandowy, taki mocno agitacyjny... ale zrobiony bez tej cienkości, z jaką np. w ZSRR kiedyś robili agitacyjne filmy. To jest tak strasznie już na wprost, to jest tak na tezę, że ja się cały gdzieś wewnętrznie buntuję i sobie myślę: "Dlaczego ja mam te wszystkie fakty, które podsuwa mi reżyser tak bezkrytycznie przyjmować? Dlaczego ja mam mu ufać? Przecież można zrobić dokładnie inny wybór, można postawić przed kamerą innych ludzi i się ukaże inny rodzaj Ameryki....

użytkownik usunięty

No właśnie
W Brazylii rocznie od strzału ginie 40.000 ludzi!!!!!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones