Największym atutem nowego dzieła Kormákura jest strona wizualna, z rewelacyjnie oddanym bezlitosnym mrozem bijącym z ekranu z niespotykaną siłą. Rozszalały wiatr brutalnie smagający bohaterów oraz śnieg mocno ograniczający widoczność pozwalają kinomanowi niemalże znaleźć się w samym centrum wydarzeń, tj. pośród bezdusznych, skutych lodem krajobrazów. (...) Przyznaję jednak, że "Everestowi" do pełni szczęścia zabrakło bliżej nieokreślonego pierwiastka, mogącego odróżnić go od produkcji "jedynie" solidnych.
więcej